sobota, 29 listopada 2014

O tym jak wielki American Dream stał się faktem /USA/





 Wszystko zaczęło się od pewnej prezentacji, która była poniekąd prezentacją reklamową, promowała bowiem usługi Camp Leaders - organizacji pośredniczącej w wysyłaniu studentów na wakacje do USA, w ramach programu work & travel. Była też pewną inspiracją otwierającą drzwi, które wcześniej wydawało się całkowicie zamknięte. Obecna na prezentacji Camp leaders Kaśka obejrzała slajdowisko z podróży po USA, która - jeśli wierzyć zapewnieniom jej uczestników - wcale nie była taka droga jak mogłoby się wydawać. I tak właśnie, kilka miesięcy po prezentacji, wszystko było już dopięte na ostatni guzik, a my gotowe na wielką przygodę. O tym, jak wygląda cała zabawa w rekrutację, rozmowy i aplikacje, opowiadałyśmy już setki tysięcy razy zainteresowanym znajomym. Po utworzeniu bloga również dostałyśmy kilka wiadomości z pytaniami tego typu i dlatego właśnie postanowiłyśmy podzielić się z Wami najpotrzebniejszymi informacjami dotyczącymi wyjazdu.  



Trzeba jasno stwierdzić: z całym procesem aplikacyjnym jest troszkę zabawy i - nie ma się co oszukiwać - musicie poświecić parę chwil na uzupełnianie formularzy, ankiet i reszty dokumentacji niezbędnej do wyjazdu, jednak zdecydowanie gra jest warta świeczki! Zacznę może od początku, krok po kroku.  Jak wspomniałam, nasza przygoda z programem work&travel rozpoczęła się od prezentacji agencji wysyłającej - CampLeaders. Slajdowisko prowadziała jedna z absolwentek Uniwersytetu Ekonomicznego, która po kilku wyprawach za ocean postanowiła zostać konsultantem regionalnym w Krakowie.  W czasie, w którym rusza rekrutacja na program, praktycznie na każdej uczelni organizowane są wystąpienia i prezentacje. Jeśli chcecie poznać ofertę - wystarczy trochę się zainteresować - na pewno gdzieś w waszym pobliżu ktoś rekrutuje. Bardziej znane organizacje wysyłające to Camp America, Work&Travel America i właśnie Camp LedearsGorąco polecam wizytę na jednym z takich slajdowiskbo o wszystkim opowiadają osoby, które kiedyś też aplikowały. Po całej prezentacji można śmiało porozmawiać z konsultantem i wypytać o wszystkie interesujące detale. Jeśli nawet nie zdecydujecie się na wyjazd to i tak nie zmarnowaliście czasu, bo opowiadania prelegentów o podróży i ich przygodach są niesamowicie interesujące i inspirujące. Oczywiście, jeśli nie macie możliwości być na takiej prezentacji, zaaplikować można przez stronę internetową, bo takową posiada każda z agencji :)                

    

                                                             
Po kontakcie z organizacją, czy to przez prelegentów na spotkaniu, czy przez stronę internetową -spotykacie się  z konsultantką, która udziela dalszych informacji i umawia się z Wami na pierwszą rozmowę aplikacyjną. Stres przed spotkaniem - przynajmniej dla nas - był ogromny! Bo jak to po angielsku? Trochę głupio. Czy dam radę się dobrze zaprezentować? O co ona zapyta? Byłyśmy naprawdę przerażone, bo wydawało nam się, że taka rozmowa może pogrzebać szanse na wyjazd, a w momencie kontaktu z konsultantką byłyśmy już pewne, że chcemy wyjechać. Nasza panika okazała się zupełnie niepotrzebna. Rozmowa z Asią trwała około 10 minut i odbywała się głównie po polsku. Ona zadawała pytania o nasze plany, studia, doświadczenie związane z podróżami itp., a atmosfera była bardzo przyjazna. Pytania po angielsku są na tyle łatwe, że każdy kto jest w stanie porozumiewać się w tym języku na poziomie podstawowym poradzi sobie z nimi bez problemu.  



Kilka dni po przeprowadzonych rozmowach, Asia wystawiła nam ocenę. POZYTYWNA dla każdej z naszej trójki(Aplikowałyśmy we 3, więc było ryzyko, że trafimy w inne miejsca w Stanach, a jednak - koniec końców - udało nam się razem!) Tak więc nasz pierwszy etap rekrutacji miałyśmy za sobą. TERAZ JUŻ Z GÓRKI . Albo tylko tak nam się wydawało, bowiem zabawa miała się dopiero zacząć. Kolejny krok to aplikacja internetowa. O zmoro !! Trzeba to po prostu przejść. Aplikację uzupełnia się, aby stworzyć Twój profil, który w końcowej fazie będzie dostępny dla  przyszłych i potencjalnych pracodawców. Odpowiadacie w niej na różne pytania: począwszy od zainteresowań, doświadczeń związanych z pracą, czasem spędzanym z dziećmi, podróżami i zykiem angielskim, skończywszy na wykroczeniach, których się dopuściliście (broń Boże nie zaznaczajcie tej opcji!)  
Po kilkunastu stronach formularza aplikacyjnego i dziesiątkach pytań wszystko już było proste i przyjemne. Jednym z obowiązkowych zadań aplikanta jest tez również krótki filmik prezentujący aplikującą osobę, który może obejrzeć zainteresowany pracodawca. Rzeczywiście, filmik trwa zaledwie 5 minut, dużo zdjęć z podróży itp. Jednak w praktyce przygotujcie się na milion dubli i powtarzania jednego wersu tysiąc razy. Bez wątpienia poczujecie się jak na prawdziwym planie filmowym. Możecie też spróbować swoich sił w obróbce graficznej nakręconego już filmiku. Czysta przyjemnośćNa pewno odkryjecie w sobie nieznane  dotąd umiejętności i zaskoczycie samych siebie.  Kasia podzieliła się z nami swoim filmikiem, była to jedna z najtrudniejszych decyzji w jej życiu więc proszę docenić :)




Kiedy profil, uzupełniony o wszelkie te ważne i mniej ważne - detale jest już kompletny, ląduje w bazie uczestników i zaczynają przeglądać go potencjalni pracodawcy. To ile potrwa proces rekrutacji aż do momentu pojawienia się w  aplikacji magicznego „PLACED” zależy już od pracodawców i dla każdego jest to inny czas. Koniec końców, prawie każdy zarejestrowany znajdzie swojego pracodawcę, jednak czy potrwa to kilka miesięcy czy dni - zależy w znacznej mierze  od Was, a dokładniej od Waszej dyspozycyjności. Postarajcie się więc załatwić wszystkie uczelniane sprawy związane z zaliczaniem egzaminów  najszybciej jak to możliwe, tak abyście mogli już na początku czerwca rozpocząć swoją przygodę za oceanem. Nam udało się to zrobić pierwszego czerwca, dlatego też to kto będzie naszym pracodawcą wiedziałyśmy już po dwóch tygodniach. Żeby ułatwić sobie szybkie znalezienie pracodawcy bardzo dobrym pomysłem jest również udział w organizowanych przez agencję Targach Pracyktóre odbywają się w największych miastach Polski. Na targach swoje stoiska rozkładają campy z całych Stanów i prowadzą całodzienną rekrutację. Chociaż nam nie udało się znaleźć pracodawcy na takich targach to niewątpliwie było to bardzo ciekawe doświadczenie. (A stresu związanego z rozmową po angielsku z prawdziwymi Amerykanami co nie miara!) 



  W czasie trwania rekrutacji, pracodawcy będą kontaktować się z Wami mailowo lub przez Skype. Taka konwersacja to zaledwie kilka minut przyjemnej pogawędki i po bólu, jesteście oficjalnie zatrudnieni ! I tak oto wielki american dream jest już na wyciągnięcie ręki, a Wy możecie już zacząć się pakować J  Małym detalem o którym nie należy zapominać jest rozmowa wizowa w konsulacie Stanów Zjednoczonych.  Przyznać trzeba, że jest to niebywale stresująca sytuacja, ale jak się okazuje stres jest tutaj zupełnie niepotrzebny, bo w około 99 % przypadków to jedynie formalność. Zostawiam tutaj jeden procencik dla dosyć szczególnych i lekko śmiesznych przypadków. Cała akcja z przyznaniem wizy trwa jakieś 10 minut z czego sama rozmowa to około 2 minuty, reszta to tylko czekanie na swoją kolej. Amerykańscy urzędnicy są bardzo mili i otwarci, co pomaga w pokonaniu stresu. Żadne z zadawanych pytań nie powinno Cię zaskoczyć, gdyż pytania są powtarzalne a wszystko staje się jasne po zapoznaniu się z odpowiednim poradnikiem wydawanym przez konsulat. Tak też, po dziesięciu minutach wizyty na amerykańskim terytorium, wychodzimy z pełną teczką dokumentów, wszelkimi pozwoleniami  na pracę, wizą i  uśmiechem od ucha do ucha, bo w końcu to już stało się faktem: Jedziemy ! J                                                                                                      



  Jeśli więc zastanawiacie się nad wzięciem udziału w tego typu wyjeździe to w tej chwili przestańcie to robić i działajcie! Zaledwie miesiąc załatwiania formalności i odpowiedzi na kilka pytań  to bardzo niewiele w stosunku do przygody która nas czeka. Warto jest więc skorzystać ze statusu studenta w inny sposób niż czerpanie benefitów ze zniżek w klubach czy  komunikacji miejskiej.